Utrata kontroli nad piciem – co to znaczy?

Mówi się, że kiedy dochodzi do utraty kontroli nad piciem, problem alkoholowy jest już mocno nasilony. Choć w żadnym stadium tego schorzenia nie można go bagatelizować – utrata kontroli wymaga działania. Co oznacza to pojęcie i co może zrobić chory (lub jego bliscy), by walczyć z chorobą?

Czym jest utrata kontroli nad piciem?

Paradoksem alkoholizmu jest, że chory może obiecać, że nie będzie pił przez długie lata – i nie złamie danego słowa. Jeśli jednak alkoholik przysięgnie, że wypije tylko jeden kieliszek – możesz mieć pewność, że tak nie będzie. Na tym właśnie polega utrata kontroli nad piciem: osoba uzależniona nie może pozwolić sobie na wypicie toastu w Nowy Rok czy zdrowia nowożeńców. Istotą walki z alkoholizmem jest właśnie zdanie sobie sprawy z tego, że porzucenie nałogu oznacza, że nie napijemy się już nigdy. Nawet jeden, niewinny kieliszek może (i z dużą dozą prawdopodobieństwa to zrobi) oznaczać wpadnięcie w tzw. ciąg.

Zgodnie z diagnostycznymi kryteriami uzależnienia (ICD-10), utrata kontroli nad wypijaną ilością alkoholu jest jednym z sześciu wskaźników mówiących o wpadnięciu w nałóg. W opinii wielu specjalistów, a także trzeźwych alkoholików – to właśnie ten wskaźnik wpływa na pozostałe. Zwiększona tolerancja alkoholu (czyli po prostu konieczność wypicia więcej, by coś poczuć), głód alkoholowy, spożywanie alkoholu pomimo jego negatywnego wpływu na zdrowie, a także alkoholowy zespół abstynencyjny – są ściśle powiązane z tym, że osoba chora nie wie, kiedy przestać pić.

Czy utrata kontroli nad piciem oznacza alkoholizm?

W znacznej większości przypadków – tak. Jeśli jednak brak jest w tym zakresie pewności, warto zastanowić się nad występowaniem pozostałych, wyżej wskazanych objawów choroby.

W zwiększonej tolerancji alkoholu nie chodzi o to, czy dana osoba od zawsze mogła wypić więcej niż inni, ale czy ten stan zmieniał się na przestrzeni czasu. Jeśli (przykładowo) kilka miesięcy temu do uzyskania stanu upojenia alkoholowego konieczne były 2-3 kieliszki wódki, a obecnie ilość ta podwoiła się – możemy mówić o zwiększonej tolerancji.

Mianem głodu alkoholowego określa się nieodpartą chęć spożycia alkoholu. Nierzadko jest ona powiązana ze stanami lękowymi lub wręcz przeciwnie – pobudzeniem i agresją.

Zespół abstynencyjny to ogólne pogorszone samopoczucie, które występuje w początkowej fazie odstawienia alkoholu. Wśród najpoważniejszych problemów można wskazać drżenie kończyn, podenerwowanie, napięcie, dreszcze, potliwość, a w skrajnych przypadkach nawet zaburzenia świadomości.

Jak pomóc choremu?

Warto wiedzieć, że uzależnienie od alkoholu nie jest łatwe w leczeniu i wymaga chęci osoby chorej. Bez tego, nawet najlepsza terapia nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Alkoholika nie da się zmusić do leczenia: musi sam, z własnej woli, zechcieć je podjąć.

Działania powinny być podejmowane w porozumieniu z lekarzem. Należy wówczas zapewnić maksymalne wsparcie choremu – jednak nie można mylić go z pobłażaniem. Niestety, wyjaśnianie sobie zachowań alkoholika, racjonalizowanie ich jest częste wśród rodzin takich osób. Dlatego też, o ile to możliwe, również najbliżsi powinni poddać się terapii psychologicznej – by pomóc sobie i alkoholikowi.

W przypadku osób, które bardzo wyraźnie utraciły kontrolę nad piciem, dobrym pomysłem może okazać się terapia w prywatnym ośrodku leczenia alkoholizmu. To miejsce, gdzie bardzo wyraźnie chory może odciąć się na chwilę nie tylko od swojej choroby, ale również problemów życia codziennego oraz otoczenia. Dzięki temu, możliwe jest uzyskanie zupełnie nowego spojrzenia na wszystkie te kwestie, poukładania sobie ich w głowie i wdrożenia konsekwentnego planu walki z nałogiem.

Co istotne w prywatnych ośrodkach pracuje w pełni wykwalifikowany personel, który może zapewnić wsparcie psychologiczne, a także – w razie konieczności – farmakologiczne. Jeśli klasyczna terapia w warunkach domowych okazuje się niewystarczająca – być może właśnie terapia w prywatnym ośrodku okaże się skutecznym rozwiązaniem, które doprowadzi do abstynencji.